Brzydki zapach z ust to problem o społecznym oddźwięku obejmujący około połowę dorosłych. Co druga osoba skarży się na cuchnący oddech.
W wielu przypadkach osoby wydzielające brzydki zapach z ust są tego świadome, w niektórych nie, ale dobrze o tym wiedzą ci, którzy znajdują się w pobliżu!Często spotyka się w gabinetach lekarskich osoby cierpiące na prawdziwą psychozę spowodowaną brzydkich zapachem z ust. Zdarza się, że nie jest to fakt rzeczywisty, ale przekonanie, które czyni osobę niepewną siebie w stosunkach międzyludzkich. Wiadomo, że przyczyna w większości przypadków jest związana z przewodem ustnym. Tylko niewielka ilość procentowa przypadków ma inną przyczynę (około 10%): są one związane z ważniejszymi patologiami jak nefropatie, niewydolność płuc, jelit i żołądka, gdzie bakterie wytwarzają proces gnilny powodujący cuchnący oddech.
Wśród produktów zawierających składniki o działaniu psychotropowym obecnie największą popularnością cieszy się marihuana, czyli suszone kwiatostany konopi indyjskich. Sława ta, starannie podsycana przez media, wyrosła na bazie doniesień o pozytywnym wpływie używki na leczenie niektórych przypadłości zdrowotnych i na likwidację lub zmniejszanie bólu. Ukuto nawet termin marihuana medyczna, oznaczający zioło stosowane legalnie w celach terapeutycznych a nie – nazwijmy to – rekreacyjnych. W Polsce to drugie zastosowanie obwarowane jest ustawowym zakazem. Furtka do zastosowań terapeutycznych marihuany uchyliła się nieco w połowie lipca 2015 r., ponieważ susz konopny dopuszczono w naszym kraju do wspomagania leczenia stwardnienia rozsianego. Oznacza to, że lekarze i dentyści będą mieli częściej styczność z pacjentami będącymi pod wpływem marihuany.
To dobrze, czy źle? Spójrzmy na kwestię popularności konopnego zioła z punktu widzenia stomatologa.
Odlotowy THC
Jedyna znacząca różnica między legalną marihuaną leczniczą a kupioną na czarnym rynku polega na tym, że dzięki analizom laboratoryjnym wiadomo, ile czego skrywa ta pierwsza. I marihuana lecznicza, i zwykła zawsze zawiera składniki o działaniu psychotropowym – kannabinoidy, w tym ten najważniejszy, czyli tetrahydrokannabinol oznaczany skrótem THC. Z medycznego punktu widzenia ważne jest, że w ciągu ostatnich dekad zawartość THC w marihuanie wzrosła przeciętnie o 300-400% (dane z Government of Canada), co oznacza, że dzisiejsze konopne zioło działa wielokrotnie silniej niż to stosowane dawniej. Marihuana marihuanie jednak nierówna i nawet teraz istnieje wiele jej odmian różniących się zawartością THC i innych kannabinoli. Dla przeciętnego amatora „marychy” informacja o większym stężeniu THC ma jednak wyjątkowo praktyczne znaczenie, bo dowodzi, że wystarczy zażyć mniej zioła, aby osiągnąć ten sam efekt.
Jeśli taki właśnie przeciętny amator konopi sięgnie po marihuanę przed wizytą u dentysty – aby odrzucić strach przed zabiegiem, poczuć relaks i rozluźnienie – może dojść do wniosku, że na kłopoty i zniwelowanie bólu w jamie ustnej najlepszy jest… odlot a nie leczenie zębów. Więcej
Jeśli cuchnącemu oddechowi towarzyszy zapalenie tkanek podtrzymujących zęby i kieszeni parodontalnych pacjent może być poddany mikrobiologicznemu, parodontalnemu testowi.
To badanie rozpoznaje i określa ilościowo baterie odpowiedzialne za cuchnący oddech i za paradontozę, której jest często tylko objawem. Pozwala na przepisanie ewentualnego antybiotyku wspomagającego leczenie parodontozy i nagromadzeniu się bakterii i na znaczne jej zmniejszenie. Do łatwego zastosowania, bezbolesna i względnie tania. Wymaga niewielu minut pracy lekarza wykonującego go i współpracy z pacjentem. Na czym polega test? Otóż dokonuje się pobrania z dziąseł wprowadzając papierowy czubek do końca kieszeni. Następnie wysyła się próbkę do wyspecjalizowanego laboratorium, które dostarczy grafiku, z którego odczytuje się odpowiednią ilość tych baterii wewnątrz jamy ustnej.
Dotychczas wiedzieliśmy, że próchnica jest wysoce zakaźną chorobą, która może być przekazana z rodzica na dziecko podczas codziennej styczności – na przykład poprzez czułości, pocałunki, oblizywanie smoczka czy sztućców. Teraz okazało się, że również bakterie powodujące zapalenie przyzębia mogą być przenoszone z rodziców na dzieci. Co więcej, bakterie te pozostają w jamie ustnej dziecka aż do osiągnięcia przez nie dorosłości i nie da się ich usunąć nawet rozmaitymi procedurami leczniczymi. Z tego powodu profilaktyka zapaleń przyzębia powinna obejmować już dzieci w pierwszym roku życia.
Do takiego wniosku doszli badacze z Brazylii. Słusznie, ponieważ zapalenie przyzębia to choroba, która w razie niepodjęcia leczenia stopniowo obejmuje kolejne tkanki odpowiedzialne za podtrzymanie zębów w kościach szczęki i żuchwy.
Początkowo stan zapalny toczy się w powierzchniowych w tkankach przyzębia, objawiając się opuchlizną i tkliwością dziąseł, krwawieniem z nich i cuchnącym oddechem. Z czasem bakterie atakują głębiej położone tkanki, w tym kość przyzębia. W ciężkich przypadkach dochodzi do całkowitego zniszczenia aparatu zawieszeniowego zębów, a także tkanki kostnej, w której zęby są osadzone. Stopniowa utrata tkanek przyzębia powoduje, że zęby zaczynają się chwiać i z czasem wypadają – nawet, jeśli nie noszą żadnego śladu próchnicy.
Jeśli bakterie powodujące zapalenie przyzębia dostaną się do krwiobiegu, mogą rozprzestrzenić się po całym organizmie i osiedlić w dowolnym narządzie, powodując w nim stan zapalny. Na bazie takiego zapalenia rozwija się odzębowa choroba odogniskowa. Więcej
Przychodzi pacjent do gabinetu stomatologicznego i odczuwa strach: przed dentystą, bólem i przed samym leczeniem. Lęk budzi w nim widok kitla, narzędzi, a także krew. Prośba o otwarcie ust, widok wiertła czy czerwonej plamy w spluwaczce lub sama tylko świadomość, że dentysta pracuje nad zębem, a tkanki krwawią, potrafi doprowadzić pacjenta do paniki, przyspieszonego bicia serca i oddechu, duszności lub – co też się zdarza – do omdlenia w wyniku reakcji wazowagalnej (rozszerzenia naczyń i spowolnienia bicia serca lub obniżenia ciśnienia krwi).
Reakcje w odniesieniu do wymienionych sytuacji są przesadne – bo w gabinecie dentystycznym pacjent może czuć się bardzo bezpiecznie. Tak jednak objawiają się fobie – zmory samych pacjentów, ale również i stomatologów. Fobie mogą też skutkować unikaniem sytuacji, w których się ujawniają[1]. Dentofobia jest tylko jedną z nich.
Przedstawiamy fobie, które mogą utrudniać leczenie zębów i współpracę między dentystą a pacjentem.
Żadna z używek nie pozostaje obojętna dla jamy ustnej, a od tego właśnie obszaru zaczyna się zdrowie całego ustroju. Część używek powoduje tylko przebarwienia zębów lub przyspiesza tworzenie się kamienia nazębnego; skutkiem innych mogą być poważne choroby jamy ustnej: zapalenia dziąseł, śluzówki, przyzębia czy nowotwór. Do używek mniej szkodliwych (a czasem nawet pożytecznych) zaliczamy kawę, herbatę i czerwone trunki o niskiej zawartości alkoholu (wina, likiery, nalewki). Grupę używek niebezpiecznych dla zdrowia jamy ustnej – i w konsekwencji groźnych dla całego ustroju – stanowią: alkohol wysokoprocentowy, narkotyki, nikotyna.
Aby rozwiązać problem cuchnącego oddechu w wielu przypadkach wystarczy dokładnie wyszczotkować oprócz zębów i dziąseł także powierzchnię języka.
Jest to strefa jamy ustnej, na której z łatwością utrzymują się resztki pożywienia i w wyniku tego jest siedliskiem milionów mikroorganizmów. Gnicie substancji proteinowych, które odkładają się na powierzchni języka, w szczególności tych bogatych w aminokwasy zawierające grupy sulfonowe, wolne związki chemiczne odpowiedzialne za brzydki zapach z ust. Przypuszcza się, że mikroorganizmy rozmnażające się w tych resztkach są odpowiedzialne za próchnicę i paradontopatię. Powierzchnia języka, szczególnie jego najgłębsza część powinna być czyszczona, ponieważ jest ona jednym z głównych obszarów gromadzenia się bakterii wytwarzających brzydki zapach w czasie oddychaniaCzyszczenie powierzchni języka normalną szczoteczką do zębów lub specjalnymi przyborami powinna być przyzwyczajeniem w codziennej higienie jamy ustnej.